Nie spodziewałam się, że ta z pozoru zwykła krótkometrażówka zrobiona w Blenderze obudzi we
mnie tak silne emocje. Gdy Sintel zabiła tego smoka i po bliźnie na jego skrzydle rozpoznała w
nim swojego przyjaciela, dla którego wyruszyła w tak niebezpieczną podróż, by go odnaleźć...
myślałam, że zacznę wyć. To wszystko... to wszystko po to, żeby zabić tego, którego się chciało
właśnie uratować. Nie mogłam się absolutnie pogodzić ze śmiercią tego nieszczęsnego gada,
niemal do samego końca wierzyłam, że jednak będzie żył. Ale z drugiej strony, jaki by to miało
wtedy sens? Cóż, w każdym razie, dochodziłam do siebie przez dwa dni po obejrzeniu tego
filmiku. A z początku, naprawdę niewiele po nim oczekiwałam. Taki niepozorny, niezbyt
zachęcający tytuł...
Uhh... Mój temat może się wydawać dziwny, zbyt przepełniony emocjami, ale cóż. Pisałam go świeżo po obejrzeniu tego filmiku, poza tym chciałam, żeby wyszło ładnie ;D
Za każdym razem, gdy go obejrzę mam łzy w oczach. A gdy dzisiaj po południu mi się przypomniał to wzdychałem (bo już go kiedyś widziałem) i dlatego przed chwilą oglądnąłem jeszcze raz.
Świetny film... i strasznie wzruszający...
Tak... Kilkanaście minut tego filmu wstrząsa takim wrażliwym człowiekiem bardziej, niż co niektóre godzinne produkcje z Hollywood za grube miliony ;) Niesłychane, prawda? Cóż, ja z całą pewnością będę pamiętała Sintel bardzo długo.
Gdybym kiedykolwiek miał zapłakać oglądając jakiś film, to tylko na tym. Tak mnie zatkało po obejrzeniu, że nie mogłem się odezwać, bardziej zatkany byłem tylko na pogrzebie mojej śp. babci, jak moja ciocia, czyli jej córka, zaczęła płakać. Ta animacja jest po prostu piękna, a uwierzcie mi, rzadko używam tego słowa.
Ale według mnie to nie miałoby wtedy sensu :D czemu matka jego miałaby mieć w tym samym miejscu taką samą bliznę? :D
Nie to nie była jego matka. Blizna i to jak postarzała się główna bohaterka jasno pokazują, że zabiła swojego przyjaciela.